Abraham Mateo

Abraham Mateo

poniedziałek, 28 grudnia 2015

Akcja

Hejka!!! Wow długo mnie nie było. No trudno oto mój nowy, krótki  rozdział.


 Abraham:
- Chłopaki pośpieszcie się to bardzo ważna akcja. Nie możemy jej zwalić - darłem się na cały dom.
- Już idziemy - odpowiedział mi Zack.
*********************
- Dobra jaki jest plan? -  zapytał Ethan.
- Jak to jaki? Wchodzimy, zabieramy narkotyki i zabijamy - wypowiadając ostatnie słowo zacząłem się  śmiać.
- Kocham naszą robotę - powiedział Zack.
- To idziemy - rzuciłem szybko i po chwili wszyscy znajdowaliśmy się w starym magazynie.
***************
- Zobaczysz pomszczą mnie - powiedział jakiś facet, w którego celowałem pistoletem. Nie zwracając uwagi na jego słowa  pociągnąłem za spust.
- Ha prosto w skroń. Wiedziałem, że mi się uda. Ach kocham to robić.
- Abraham to był ostatni. Zbierajmy się w każdej chwili mogą przyjechać gliny.
Kiedy już miałem wsiadać do samochodu zadzwonił telefon. Gdy zobaczyłem, że na wyświetlaczu jest napisane " numer prywatny " pomyślałem sobie, że to paparazzi i będą zadawać pytania co do mojej kariery, jednak coś mnie tknęło, żeby odebrać połączenie.
- Halo.
- Widzę, że o mnie zapomniałeś.
- 0 fuck - przeklnąłem w myślach. Właśnie dotarło do mnie, że zapomniałem zabić najważniejszej osoby z ich gangu.
- Radzę ci spędzać chwile z bliskimi. To mogą być ostatnie - Po tych słowach szybko się rozłączyłem i pobiegłem do samochodu.
- Jedziemy do Anaztazji! Ale już - krzyknąłem.

niedziela, 13 grudnia 2015

... z tobą

Hej!!!!!!!!! Nie przeciągając oto kolajna część imaginu.


Następny dzień

Anastazja:
Kiedy się obudziłam wiedziałam, że to będzie trudny dzień, jednak zebrałam się na odwagę. Założyłam krótkie podarte spodenki, białą bluzkę z napisem " i'm not normal "i białe markensy. Po dwóch godzinach stałam przed drzwiami domu Abrahama. Zadzwoniłam raz, ale nikt nie otworzył. Zadzwoniłam kolejny raz to samo. Po minucie postanowiłam zobaczyć czy jest otwarte, nacisnęłam za klamkę. Było otwarte. Po cichu weszłam do domu. Po tym co zobaczyłam zamarłam.
- Widzę, że szybko się pocieszyłeś - krzyknęłam do mojego byłego, który szybko zrzucił ze swoich kolan  jakąś laskę.
- Idź do domu - rzucił do niej szybko i podszedł do mnie.Chciał coś powiedzieć, ale ja byłam pierwsza.
- Nie przeszkadzaj sobie. Przyszłam tylko po swoje rzeczy. No proszę! Leć za nią! - krzyknęłam i  pobiegłam do mojego pokoju. Po chwili do pomieszczenia wszedł nie kto inny jak Abraham.
- Kochanie to nie tak jak myślisz. Ja ci to wszystko wytłumaczę - rzekł spokojnym tonem.
- Nie musisz już wszystko wiem i nie mów do mnie kochanie - wyjęłam z torebki gazetę, w której było jego  zdjęcie i tej szmaty i rzuciłam czasopismem w niego. W oczach chłopaka oglądającego gazetę można było dostrzec złość, ale ja się tym nie przejmowałam i wróciłam do pakowania moich rzeczy. W pewnym momencie nastolatek złapał mnie za nadgarstki.
- Przestań! Nie odchodź! Ja ci wszystko wytłumaczę. To nie jest moja dziewczyna. To...
- Prostytutka? - nic nie odpowiedział - wiedziałam. Szkoda tylko, że nie wiesz jak to boli gdy bliska ci osoba nie chce ci powiedzieć, że puszcza się z dziwkami - widziałam,  że te słowa go zabiją. Wyrwał mu się i wróciłam do poprzedniego zadania.
- Jakoś muszę o tobie zapomnieć, a to mi w tym pomaga. - krzyknął i wyszedł z pokoju, a po moich policzkach spłynęły łzy.
Kiedy wychodziłam z domu w kuchni spotkałam chłopaków z gangu Abrahama, którzy zadawali mi mnóstwo pytań, ale ja postanowiłam ich zignorować. Gdy wyszłam zobaczyłam chłopaka palącego papierosa i opierającego się o swój samochód. Szybkim krokiem go minęłam.
- Ja jeszcze z tobą nie skończyłem - krzyknął
- A ja tak - odpowiedziałam mu spokojnym tonem.





wtorek, 1 grudnia 2015

Ona i on

Hej! Napisałam nowego imagina mam nadzieję, że się wam spodoba. Miłego czytania. 

Ona - skromna dziewczyna,  która przez przypadek Została przyjęta do gangu

On - sławny piosenkarz, należy do gangu, który zajmuje się handlem narkotyków, kocha zabijać.

   Abraham:
Wiedziałem, że kiedyś będę żałował tej decyzji, jednak musiałem to zrobić.
- Ana musimy porozmawiać - złapałem ją za rękę i razem opuściliśmy salon pełen moich kumpli z gangu. 
- Co się stało? 
- Nie wiem jak ci to powiedzieć, ale... nie możemy być razem. Przepraszam. 
- Co? Jak to? Dlaczego? - do jej oczu napłynęły łzy.
- Nie mogę narażać ciebie na niebezpieczeństwo. Za bardzo mi na tobie zależy, a teraz mamy bardzo ważną akcję - chciałem coś jeszcze dodać, ale ona mi przerwała. 
- Zawsze wam pomagała, a poza tym    Jowita...
- Nie zależy mi na Jowicie tylko na tobie, dlatego musimy z tym skończyć - przybliżyłem się do niej, żeby złożyć ostatni pocałunek na jej ustach, jednak ona mnie odepchnęła i bez żadnego słowa wybiegła. Nawet nie zabrała swoich rzeczy. 
- Coś ty zrobił Anastazji - do pokoju wszedł Artur
- Co cię to obchodzi? Nie twoja sprawa! - wyszedłem trzaskając drzwiami od pokoju.
- Gdzie idziesz? - usłyszałem pytanie gdy miałem wychodzić z domu. 

Następny dzień 

Anastazja:
- Nie wierzę jak on mógł mi to zrobić? - mówiłam sama do siebie, musiałam przestać, bo usłyszałam pukanie.
- Proszę. 
-Cześć Ana. Jak się czujesz? - spytała moja najlepsza przyjaciółka Patrycja. 
- Całkiem dobrze. Kogo ja oszukuję? To jakaś masakra. Nigdy mu tego nie wybaczę - zwierzałam się mojej bff. Po policzkach płynęły mi łzy.
- Racja zdrady się nie wybacza.
- Co? Jakiej zdrady? O czym ty mówisz? - zasypałam ją pytaniami. 
- To ty nic nie wiesz. On cię zdradza z jaką szatą. Tylko spójrz - podała mi do ręki gazetę. Było tam zdjęcie Abrahama z jakąś dziewczyną, z którą się całuje.
- Jeśli chcesz to mogę pójść z tobą do niego po twoje rzeczy - zaproponowała mi moja przyjaciółka. 
- Nie, poradzę sobie - oddałam razu odmówiłam wiedziałam, że sama muszę to załatwić - a teraz idź, bo pewnie się spieszysz. 
- Dobra to do zobaczenia - rzuciła wszystko i wyszła. Był późno więc przegrała się w piżamę i poszłam spać. 

Następny dzień 
Kiedy się obudziłam wiedziałam, że ten dzień będzie trudnym.