Abraham Mateo

Abraham Mateo

sobota, 30 stycznia 2016

Zły sen

Hejo!!! Zbliża się koniec historii, a oto kolejny imagin.

Anastazja:
Zbliża się noc, a ja dalej nie jestem pewna mojej decyzji. "Czy mam mu zaufać?" pytałam sama siebie. Jedna połowa mnie mówiła: "Przecież to on nauczył cię jak to jest kochać i być kochanym", bo oczywiście moi rodzice nie mieli czasu. W ogóle się mną nie interesowali. Natomiast druga połowa kazała mi wszystko zakończyć. Ciągle zdawała mi pytanie:"A co jeśli sytuacja się powtórzy?".Siedziałam w pokoju i przeglądałem facebooka, ale nie było w nich żadnych nowości więc postanowiłam zejść coś zjeść. Gdy schodziłam usłyszałam fragment rozmowy.
- Masz ją zostawić w spokoju - podniósł głos Abraham.
- Przecież nie jesteście razem... -odpowiedział Chris
- Przestań się wreszcie wtrącać w nasz związek - Abraham złapał chłopaka za bluzkę i pchną do ściany - mam nadzieję, że zrozumiałeś - tym zdaniem zakończył rozmowę. Ja nie wiem jak tak można? Raz jest taki czuły i troskliwy, a raz chamski i wredny. Jak on to robi? Jego kroki słyszałam coraz bliżej. Wiedząc, że nie może mnie tu zobaczyć, bo się na maxa wkurzy zaczęłam biec po schodach w stronę pomieszczenia, z którego niedawno wychodziłam. Rzuciłam się na łóżko, założyłam słuchawki i wyłączyłam muzykę, żeby wyglądało realistyczne to zamknęłam jeszcze oczy. Po krótkiej chwili chłopak przed, którym uciekłam do pokoju zatrzymuje muzykę, zdejmuje mi słuchawki i kładzie się obok mnie. "Pewnie myśli, że śpię " przyszło mi do głowy. Nie wiem co, ale coś kazało mi się do niego przytulić. Korzystając z okazji, że myśli, że niby śpię przekręciłam się w jego stronę i wtuliłam się tak jak kiedyś. Nawet nie musiałam na niego patrzeć, bo wiedziałam, że się uśmiecha. Moje udawanie trwało pięć minut,bo dzięki Bogu zadzwonił mój kochany smartfon.
- O matko, kto to dzwoni - ja nie mogę. Mogłabym grać w filmach.
- Ana czy...Nie odbieraj tego - krzyknął gdy zobaczył na wyświetlaczu "numer prywatny" - to może być ten z gangu, ten co do mnie dzwonił.
- Mogłeś spokojniej. Idę się przebrać, a potem spać, bo jest naprawdę późno.
*********
Kiedy wróciłam z łazienki Abraham leżał na łóżku. Od razu gdy mnie zobaczył uśmiechnął się.
- Świetnie wyglądasz.
- Daruj sobie. Założyłam tylko za dużą koszulkę - powiedziałam obojętnie.
- Po pierwsze to moja koszulka. Znaczy już twoja, bo dałem ci ją. A po drugie to wyglądasz w niej naprawdę pociągająco - dla żartów posłałam mu uśmiech i trzepnęłam włosami na co chłopak zaczął się śmiać.
- Słuchaj czy ja mogę..., bo wiesz tutaj jest jedno łóżko...albo wiesz co...nie. Sorry. Nie było pytania - podeszłam do niego zachowując dystans. Wolałam, żeby narazie mnie nie całował.
- Przecież to też twój pokój...
- No tak, ale może ty nie chcesz.
- Mnie to obojętne. Zrobisz jak chcesz - oczywiście, że nie było mi obojętne po tym telefonie to wolałbym, żeby spał razem ze mną w pokoju.
- Rozumiem. To ja będę spał w salonie.
*******
- Jezu! - obudziłam się z krzykiem - co za sen - powiedziałam do siebie - która teraz jest godzina? - wzięłam telefon i włączyłam wyświetlacz - Co?? 2:00 - przez następne pięć minut próbowałam zasnąć, jednak za bardzo się bałam, nie czułam się bezpiecznie. Postanowiłam zejść na dół napić się mleka - żeby tylko nie obudzić Abrahama - powtarzałam w głowie. Cicho zeszłam po schodach i kierowałam się do kuchni. Wszystko by było w porządku gdyby nie to, że musiałam zaczepić o krzesło. Wprawdzie się nie wywaliłam, ale bolało. Oczywiście znając mojego pecha chłopak musiał się obudzić.
- Anastazja?  To ty nie śpisz? Dlaczego? - chłopak podszedł do mnie.
- Nie mogę zasnąć. Zły sen - posłałam mu słaby uśmiech.
- W twoich oczach widać przerażenie. Co ci się śniło? - w jego brązowych oczach malowała się troska - mi możesz zaufać.
- Ja ci tego nie mówiłam, ale on już do mnie dzwonił. Oczywiście nie odebrałam, bo byłam zajęta - i trochę się boję. Przepraszam - chłopak wyraźnie był zdziwiony.
- Co? Dlaczego mi od razu nie powiedziałaś?  Dlaczego boisz się ze mną rozmawiać - z moich oczu zaczęły lecieć łzy - nie płacz. Kocham cię i nie pozwolę ciebie skrzywdzić. Mam się z tobą położyć?  - pokiwałam głową - chodźmy już - Abraham zaprowadził mnie do pokoju i położył się razem ze mną.
*********
- Aaa! - to znowu ten koszmar. Szybko podniosłam się do pozycji siedzącej, a Abraham razem ze mną.
- Co się stało? - nie odpowiedziałam - ej spokojnie. Jeny cała się trzęsiesz. Połóż się. Spokojnie jestem przy tobie.


czwartek, 21 stycznia 2016

Uszka do góry..

Hejo!! Złożyliście życzenia swojej babci? Ja postanowiłam z tej okazji dodać imagina.


Anastazja:
Kiedy dojechaliśmy na miejsce ja w porównaniu do innych poszłam do nowego pokoju się rozpakować, bo reszta od razu zajęła miejsca przed telewizorem w salonie. No może z wyjątkiem Chrisa. On zajął miejsce przy lodówce. Zeszłam po schodach, bo mój, a nie sorry nasz pokój znajduje się na górze.
- Pst, pst Anastazja chodź to na chwilę - trochę się wachałam, ale jednak zdecydowałam się pójść do kuchni i dowiedzieć się czego Chris chce.
- Co chcesz? - zapytałam z niechęcią.
- Wiem, że nie powinienem się wtrącać, ale ja muszę to wiedzieć. Czy ty i Abraham...
- To skończony rozdział mojego życia - nie chciałam rozmawiać na ten temat.
- Naprawdę? - chłopak upił łyk coli. Pokiwałam głową na taki - Co ty na to, żeby to uczcić zdjęciem - takiej reakcji się nie spodziewałam. Uśmiechnęłam się, a on wyjął swojego smartfona. Skierował go w naszą stronę, objął mnie w talii o ile to można tak nazywać, bo jego ręka była naprawdę nisko i zrobił tak głupią minę, że nie mogłam się powstrzymać i wybuchłam śmiechem na cały dom. Wszyscy odwrócili się w naszą stronę. Abraham widząc nas tak blisko od razu ruszył w naszą stronę i Chris mógł zobaczyć z bliska jego pięść.
- Jak śmieszne zarywać do mojej dziewczyny?! Wiedziałem, że ci się podoba, ale teraz to przesadziłeś.
- Opanuj się! Przecież ona z tobą zerwała - chłopaki zaczęli się odkładać pięściami, a reszta próbowała ich rozdzielić. Wtedy skorzystalam z okazji i pobiegłam do drzwi wejściowych.
- Hej! Nie zamierzam wysłuchać waszych kłótni ani kłócić się z wami. Wychodzę na spacer - krzyknęłam i wyszłam z domu. Po chwili usłyszałam głos Abrahama.
- Czekaj! Idę z tobą - nie zwróciłam na to uwagi tylko szłam przed siebie. Chłopak pobiegł do mnie. W ciszy szliśmy do momentu kiedy mijaliśmy wielkie drzewo pod którym był ławka. Abraham chwycił mnie za nadgarsek i przyciągnął mnie do siebie.
- Naprawdę już dla ciebie nic nie znaczę? - w jego oczach widać było nadzieję.
- Naprawdę - odepchnęłam go - nie potrafię ci już zaufać - usiadłam na ławce.
- Przecież ci tłumaczyłem, że musiałem o tobie zapomnieć, a te dziwki nic dla mnie nie znaczą - Abraham zaczął się do mnie przybliżać. Nasza odległość stawała się niebezpiecznie mała, a ja coraz bardziej nerwowa. Był na tyle blisko, że czułam jego perfumy i miętowy oddech. Chłopak złączył nasze usta w delikatnym pocałunku. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
- Widzisz jak cierpisz kiedy nie jesteśmy razem - posłał mi ciepły, a zarazem łobuzerski uśmiech - Ana błagam ciebie powiedz, że jest jakaś szansa na ten związek. Wiem, że mnie kochasz. Proszę obiecaj mi, że ze mną będziesz. Nie musi być od razu. Ten związek możemy odbudować małymi krokami tylko musisz tego chcieć - spuściłam głowę. Abraham przesunął się do mnie i podniósł mój tak, żebym mogła spojrzeć w jego czekoladowe oczy - chcesz tego? - patrzyłam w jego oczy z przerażeniem bo nie wiedziałam co zrobić, ale po chwili niepewnie pokiwałam głową. Chłopak uśmiechnął się i mocno mnie przytulił - obiecuję, że nie pożałujesz tej decyzji. Rany cała się trzęsiesz dlaczego nie mówisz, że jest ci zimno - nastolatek zdjął z siebie bluzę i położył na moich ramionach - zciemnia się. Wracamy? - wstałam i zaczęłam iść przed się, ale Abraham mnie zatrzymał i objął ramieniem - ej co jest? Nie łam się wszystko błędzie dobrze. Przecież ci obiecałem. No już uszka do góry, pyszczek od ucha do ucha - uwielbiam jak tak mówi od razu chce mi się śmiać i tym razem było tak samo na mojej twarzy namalował się uśmiech - no nareszcie. Tyle czasu czekałem na ten uroczy uśmiech.
- Wracajmy już
- Ok. Po drodze opowiem ci dowcip jest naprawdę dobry...


poniedziałek, 11 stycznia 2016

Podróż

Hejo!! Znowu tyle mnie nie było. Przepraszam was, że piszę coraz rzadziej i coraz krótsze imaginy postaram się to naprawić, ale niestety ten też nie będzie długi.


Abraham:
- Możesz nam powiedzieć o co chodzi?  - zapytała Jowita.
- Wytłumaczę wszystko u Anastazji - szybko odpowiedziałem. Zadzwoniłem do drzwi. Nie musiałem długo czekać, bo po chwili stanęła w nich moja Anastazja.
- O nie tylko nie tylko. Co wy tu robicie? Nie mam czasu na kłótnie - chciała zamknąć drzwi, ale ja jej na to nie pozwoliłem. Szybko weszliśmy do środka mieszkania.
- Czego chcecie? - zapytała
- No właśnie Abraham może nam wreszcie wytłumaczysz o co chodzi - oczywiście dodał swoje trzy grosze Chris
- Dobra już wszystko tłumaczę. Zapomnieliśmy zabić szefa ich gangu...
- No tak coś tu mi nie grał - wtrącił się w moją wypowiedź Chris. Naprawdę zaczyna mnie drażnić.
- No wiedziałam, że bezemnie sobie nie poradzicie - Tym razem to była Ana.
- Możecie mi nie przerywać. Teraz wszyscy musimy uważać. Nie muszę mówić dlaczego bo to oczywiste. Dlatego ja i Anastazja za chwilę wyjeżdżamy - Ana chciała coś powiedzieć, ale ja byłem pierwszy i nie pozwoliłem sobie po raz drugi przerwać - nie ma żadnego "ale" idź się pakuj, a wartość radzę zrobić to samo. Nie obchodzi mnie co zrobicie możecie jechać z nami albo sami albo w ogóle tu zostańcie. Cały czas będziemy w kontakcie - byłem strasznie zdenerwowany, ale nie mogłem tego po sobie pokazać. Nastała chwila ciszy.
- Jestem gotowa - powiedziała Anastazja schodząc że schodów.
- Świetnie - uśmiechnąłem się i wziąłem torbę.
- Wystąpimy jeszcze do mnie zadzwonić. Też muszę wziąć parę rzeczy.
- Czekajcie jedziemy z wami - rzucił szybko
Ethan.
******
 - Świetnie wyglądasz - skompletowałem
dziewczynę siedzącą obok mnie podczas podróży.
- Nie myśl, że z tego coś będzie. Nie zamierzam się do ciebie odzywać - odwróciła się w stronę okna.
- Nie wytrzymasz tyle tym bardziej, że będziesz mieszkać razem ze mną w jednym pokoju.
- O nie. Zapomnij - odwróciła się w moją stronę.
- O tak - chciała powiedzieć "o nie",  ale ja byłem pierwszy - i tak wyjdzie na moje - potem już się nie odezwała do końca drogi