Abraham Mateo

Abraham Mateo

niedziela, 3 lipca 2016

dedyk dla Karoliny cz.I

Hej !!!! Tak jak obiecałam wstawiam I cz. dedyku dla Karoliny.

Karolina:
On się zmieni - tłumaczyłam sobie jego zachowanie - to tylko kwestia czasu - oszukiwałam sama siebie. Dobrze wiedziałam, że jakby tak się stało to był by chyba jakiś cud. Moje przemyślenia przerwał trzask drzwi. Wiedziałam, ze to on, jednak się nie odwróciłam, nie chciałam patrzeć, bo ten widok sprawiał mi ogromny ból. Wiedziałam, ze jest pijany. Słychać było po tym jak obijał się o meble, ścianę i przeklinał pod nosem.
- Kari - zwrócił się w moja stronę, ale ja udawałam, że nie słyszę - Karolina! - krzykną. Powoli odwróciłam się w jego stronę.
- Miałeś skończyć z alkoholem - szepnęłam i zaczęłam biec na drugie piętro do łazienki.
- Skarbie - chłopak staną mi na drodze. Nie wiedział co powiedzieć.
- Nie Abraham. Nic nie mów - łzy spłynęły mi po policzkach. Szybko ruszyłam w stronę łazienki. Nie mogłam opanować łez. Było późno, więc wzięłam prysznic, przebrałam się w piżamę i udałam do sypialni pod kołdrę. Chwilę później obok mnie położył się Abraham, jednak ja nie chciałam obok niego leżeć. Byłam zła, że znów nie dotrzymał obietnicy, więc odsunęłam się na są brzeg łóżka, jednak on nie dawał za wygraną, złapał mnie w talii, przyciągnął bliżej siebie i wtulił głowę w moje włosy. Próbowałam się wyrwać, ale on jest silniejszy.
- Nie odchodź - szepnął mi do ucha. Na mojej twarzy namalował się grymas - Co z kopary mi jedzie? - dodał widząc mój wyraz twarzy.
- Tak śmierdzisz wódką, a teraz mnie puść - zaczęłam się denerwować.
- Nie - chłopak zaczął się śmiać. No cóż najwidoczniej dane mi było zasnąć w tej pozycji. Musiałam odpuścić, bo im bardziej się wyrywałam tym bardziej jego uścisk był silniejszy.
**************************************
Kiedy się obudziłam chłopaka nie było obok mnie. Sądząc po odgłosach był w kuchni. postanowiłam tam zejść.
- Co główka boli? - wypaliłam z głupim pytaniem. Oczywiście, że boli.
- Nie. Mam mocny łeb - próbował ukryć to jeszcze głupszym tekstem - Kari... ja cię... przepraszam obiecuję, że już przestanę.
- Nie obiecuj czegoś, czego nie możesz spełnić - wiedziałam, że tego nie dotrzymałby - Przecież wieczorem znowu wrócisz tu pijany...
- Nieprawda - walną ręka w stół - ja... ja przepraszam.
- Nie Abri. Za dużo tego przepraszam - chciałam odejść, ale on mi na to nie pozwolił.
- Karolina stój - złapał mnie za nadgarstek - Kocham cię - podniósł mój podbródek, żebym na niego spojrzała.
- Skończmy ten temat. Lepiej zrób śniadanie, a ja pójdę się przebrać - posłałam mu uśmiech i zaczęłam iśc do sypialni.
- A może ty zrobisz śniadanie, a ja pójdę coś na siebie założyć. No wiesz w końcu jestem w samych bokserkach - odwróciłam się, a  Abe pokazał na siebie.
- Mi to pasuje - krótko skomentowałam i poszłam tam gdzie wcześniej zmierzałam.
- Mi pasuje jak jesteś bez niczego - powiedział i poszedł robić śniadanie, a ja wybuchłam śmiechem.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz